piątek, 10 czerwca 2016

Najlepszy bokser w historii

     W ostatnim okresie dotarła do Nas bolesna wiadomość o śmierci dwóch wspaniałych pięściarzy - Polaka Wiesława Rudkowskiego i Amerykanina Cassius'a Clay czyli Muhammada Ali. Odejście Wieśka, jednego z Naszych ostatnich medalistów w boksie (wywalczył srebrny medal podczas Igrzysk w Monachium w 1972 r.) było wielkim zaskoczeniem. Jeszcze kilka miesięcy wcześniej składaliśmy Sobie życzenia podczas noworocznego spotkania Rodziny Olimpijskiej. W przypadku Alego, opinia publiczna wiedziała, że od wielu lat zmagał się z chorobą Parkinsona, co jednak nie umniejsza straty.
     Pamiętam jak dziś Igrzyska Olimpijskie w Rzymie w 1960 r. Walki finałowe śledziliśmy u sąsiadów z czwartego piętra, którzy mieli już telewizor. O złote medale walczyło wtedy trzech Polaków. Pierwszy krążek z tego najdroższego kruszcu, powędrował do rąk Kazimierza Paździora, który pokonał Włocha - Sandro Lopopolo. Drugim Polakiem, który pojawił się na ringu był Tadeusz Walasek. Boksował z Amerykaninem Edwardem Crook'iem, którego okładał niemiłosiernie. Sędziowie jednak przyznali zwycięstwo czarnoskóremu. Wybuchł skandal, były gwizdy ponieważ zapowiadało się, że ze złotymi krążkami mogą zejść wszyscy Nasi rodacy. Wyniku niestety nie cofnięto. Jako trzeci Polak, do ringu wszedł wielce utytułowany Zbigniew Pietrzykowski. Walka miała być formalnością ponieważ na przeciwko najlepszego od lat polskiego boksera, stanął dziewiętnastoletni młokos - Cassius Clay. Niewiele osób do tej pory o Nim słyszało, a sam Amerykanin być może też nie do końca wiedział z kim mu przyszło walczyć. Przez dwie rundy Pietrzykowski okładał go Swoimi piorunującym ciosami, które jednak wydawały się nie robić na młodym zawodniku najmniejszego wrażenia. Inkasował i tańczył. Pomyśleliśmy, że w trzeciej i ostatniej rundzie pan Zbyszek zdecyduje się zadać ostateczny cios. Jednak tego nie zrobił. Sam zaczął pływać ze zmęczenia, a Clay jakby zapraszał go do tańca, narzucając Swój styl walki. W końcu Amerykanin wytańczył złoto, a w Polsce zapanowała "żałoba" ponieważ miało być inaczej. Porażka Pietrzykowskiego, jak się okazało po latach , otworzyła wrota do wspaniałej kariery Amerykanina, który przez wielu uważany jest za boksera wszech czasów.  
     Muhammada Ali miałem możliwość fotografować dwukrotnie. Pierwszy raz podczas Igrzysk Olimpijskich w Atlancie w 1996 r., gdzie był ostatnim członkiem sztafety olimpijskiej. Zaproszono go również na Igrzyska do Sydney w 2000 r., gdzie był gościem dziennikarzy w biurze prasowym. W tym samym czasie w Sydney pojawił się również Zbigniew Pietrzykowski. Panowie nie spotkali się wtedy ze Sobą. Być może wspomnieniom nie byłoby końca.
                                                         www.fotofidus.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz