piątek, 22 lipca 2016

Igrzyska Olimpijskie - część 2: Seul, 1988 r.

     Organizatorzy Igrzysk zaprosili najsłynniejszy rzeźbiarzy świata, by na czas trwania imprezy sportowej zaprezentowali swoje prace w Parku Olimpijskim. Wśród wybrańców znalazło się dwoje Polaków: Magdalena Abakanowicz i Jerzy Kalina. Z przyjemnością zrobiłem pełną dokumentację. 
     Z Seulu przywieźliśmy wór medali, a na dodatek polska gimnastyczka artystyczna Teresa Folga, została wybrana Miss Igrzysk. Wielką radość sprawił złoty medal zapaśnika Andrzeja Wrońskiego, ale mnie jednak najbardziej w pamięci utkwił wyczyn judoki Waldemara Legienia. Po dniu pracy wracamy wieczorem do hotelu, gdzie z niezapomnianym redaktorem Jackiem Żemantowskim włączamy telewizor, a tam słyszymy w nieznanym nam języku, często powtarzane słowo Legień. Dzwonimy do PAP-u i w biurze prasowym dowiadujemy się, że zaraz rozpoczyna walkę o złoto Waldemar Legień. Byliśmy już przygotowani do snu, ale zerwaliśmy się na równe nogi i taksówką pomknęliśmy na drugi koniec Seulu. Na szczęście zdążyliśmy. Udało nam się jeszcze obejrzeć walkę finałową judoki Janusza Pawłowskiego, dla którego srebro było wielkim sukcesem. W finale wagi lekkośredniej na przeciwko Legienia stanął zawodnik z zachodnich Niemiec. Rywale szarpią się za mankiety, rękawy i paski białych garniturów, ale przez cały czas stoją w miejscu. Mówię do Jacka, że przyjechałem zrobić dobre lub chociaż jakieś zdjęcie z walki, a zawodnicy nie dają mi tej szansy. Nagle coś się zakotłowało i Niemiec leży jak długi, a Waldek przed obiektywem wykonuje mi taniec radości. Warto było czekać w pokorze. Tą fotografię Amerykanie chcieli kupić ode mnie za duże pieniądze. Zdecydowałem się jednak nie sprzedawać ponieważ uznałem ją za "dobro narodowe".
     Niesamowite były również biegi sprinterskie pań i panów. Florence Griffith-Joyner pieszczotliwie zwana "Flo-Jo", ustanowiła rekord nie do pobicia, pokonując odcinek 100 metrów w 10.49 sekundy. W ostatniej chwili wpadłem na stadion by sfotografować metę mężczyzn, biegnących na dystansie 100 m. Był tłok i brakowało miejsca, ale na szczęście zauważyli mnie nasi tyczkarze Mirosław Chmara i Roman Kolasa. Zawołali, że mają dla mnie miejsce na koszu do śmieci, na który wgramoliłem się, a żeby nie spaść, obaj zawodnicy trzymali mnie kurczowo za nogi. Po biegu serdecznie im podziękowałem, co czynię raz jeszcze, na wszelki wypadek, gdyby dotarł do nich ten tekst. Bieg na 100 m wygrał Kanadyjczyk Ben Johnson, ale długo się ze zwycięstwa nie cieszył. Wykryto u niego doping, a zawodnik został wyrzucony z Igrzysk i odszedł w niesławie. Ironią tego biegu było to, że jego pozostali uczestnicy również nie byli święci, do czego przyznali się dopiero po latach.
     Na koniec warto jeszcze wspomnieć o jednym historycznym złotym medalu, zdobytym przez Steffi Graf. Zapytacie pewnie, dlaczego historycznym. W 1988 r. tenis powrócił na Igrzyska Olimpijskie jako oficjalna dyscyplina, co pozwoliło Niemce na zdobycie Złotego Szlema. Takim terminem określa się sytuację, kiedy zawodnik na przestrzeni jednego sezonu wygra wszystkie turnieje wielkoszlemowe (Australian OPEN, Roland Garros, Wimbledon, US OPEN) oraz sięgnie po złoto olimpijskie. Steffi Graf dokonała tego jako pierwsza i jak do tej pory jedyna zawodniczka w historii tenisa i to właśnie na jej cześć wymyślono tą nazwę. Całkiem nieźle jak na wówczas dziewiętnastoletnią dziewczynę.
     Igrzyska dobiegły końca, a ja wróciłem do domu. Część bagaży razem ze mną, a część dopiero po miesiącu. W Warszawie szykowałem się do wystawy. Żeby nie pokazywać czegoś co widzowie oglądali już w telewizji i dawno zapomnieli, musiałem wymyślić coś oryginalnego. Wtedy przypomniałem sobie o zdjęciach rzeźb z Parku Olimpijskiego. Postanowiłem więc poszukać podobieństw, uzupełnień klimatów między światem sztuki, a światem sportu. Wystawa w warszawskiej "Kordegardzie" objęła dwadzieścia dwie pary zdjęć. Otwierał ją ówczesny Minister Sportu Aleksander Kwaśniewski, z którym wystąpiliśmy w podobnych marynarkach. Wystawa cieszyła się powodzeniem ponieważ nie był to tylko zapis wydarzeń, ale oferowała coś więcej. Część zdjęć prezentuję w mojej galerii na Facebooku.

                                                            www.fotofidus.pl
    
    

1 komentarz: