piątek, 12 sierpnia 2016

Igrzyska Olimpijskie w Rio de Janeiro - część 1

     Pierwszy tydzień zmagań atletów startujących na Igrzyskach w Rio minął błyskawicznie. Niesamowity wyczyn Rafała Majki na piekielnej trasie, mógłbym jedynie porównać do teoretycznego zwycięstwa naszych koszykarzy nad reprezentacją Stanów Zjednoczonych, gdyby do takiego doszło. 
     Żeby w ogóle móc wystartować podczas Igrzysk Olimpijskich, każdy zawodnik lub zespół przechodzi skomplikowane sito eliminacji. Kwalifikują się wyłącznie najlepsi. Nie mam zamiaru oceniać występu polskich gladiatorów, gdyż wiem że pragną pokazać się z jak najlepszej strony. Niestety zwycięzca może być tylko jeden, pozostali to przegrani. Jedni z nich cieszą się z porażki, inni schodzą ze spuszczoną głową. Na tym polega urok sportu, że faworyt nie zawsze jest zwycięzcą (oczywiście poza Anitą Włodarczyk i Pawłem Fajdkiem, ale na ich sukcesy musimy jeszcze chwilę poczekać). 
     W mijającym tygodniu największe wrażenie zrobiły na mnie wyczyny gimnastyków.  Zarówno moja żona Hania jak i bratowa Danusia to byłe gimnastyczki, więc z tą dyscypliną jestem obeznany, nie tylko przez szklany ekran telewizora. To co zawodnicy wyczyniają na poszczególnych przyrządach to czysta poezja ruchu. Do tego oszczędny i fachowy komentarz czyni, że zmagania ogląda się z dużą przyjemnością. Jeden z gimnastyków mówił mi, że w ćwiczenie które wygląda na łatwe trzeba włożyć ogromną siłę i żebym kiedyś spróbował wykonać najprostsze ćwiczenie na kółkach, a sam się wtedy przekonam. Spróbowałem. Wisiałem jak worek ziemniaków z wytrzeszczonymi gałami, a z wysiłku moje bujne loki rozprostowały się jakbym miał szczotkę ryżową na głowie. Albo taki przykład. 
     Trenujemy na niewielkiej siłowni przy basenach Legii. Sapiemy ze zmęczenia, a sztanga częściej nam opada niż pnie się w górę. Jest też z nami Stanisław Tym, TEN Stanisław Tym, chłop na schwał,  który podobnie jak my, zalicza kolejne ciężary. W pewnym momencie odwiedza nas skromny gimnastyk Rysiek Lenar, który oderwał się na chwilę od pobierania kąpieli słonecznych na pobliskim basenie. Patrzy na nasze czerwone oblicza i skromnie pyta czy może spróbować zmierzyć się z ciężarem. Na sztandze było wtedy założone 110 kg, więc oczywiście go wyśmialiśmy. My tu od godziny zmagamy się z żelastwem, czujemy że dzięki tym ćwiczeniom obrastamy w mięśnie, a tu taka szczypawka chce zaburzyć nasz cykl treningowy. Jednak po namyśle, pełni pogardy dopuściliśmy go do sprzętu. Rysiek położył się na ławeczce, chwycił za sztangę, bez trudu wycisnął dziesięć razy, po czym wstał i na odchodne powiedział tylko: "Ćwiczcie chłopcy, ja idę się opalać". Po tej lekcji pokory, zrozumieliśmy dlaczego kula przykleja się nam do dłoni i nie chce daleko latać. Profesor Ryszard Lenar, człowiek wszechstronnie uzdolniony, jest obecnie pracownikiem Akademii Teatralnej w Warszawie.
     Wracając do Igrzysk w Rio, to z aren olimpijskich wrażenie robią, usytuowane w centrum miasta, akweny żeglarskie i wioślarskie oraz dwa nasze medale, zdobyte w tej drugiej dyscyplinie. Jest pięknie i wesoło bo jak mawiał baron Pierre de Coubertin, nie liczy się wynik, a uczestnictwo. I gdybyśmy wszyscy posłuchali jego  słów, oszczędzilibyśmy sobie nerwów i zgrzytania zębów. 
    Prezentowana poniżej fotografia została wykonana podczas Tour de Pologne w 2009 roku. Nie pojechałem do Rio, dlatego tym zdjęciem chciałem nawiązać do Rafała Majki, który wygrał wspomniany wyżej wyścig kolarski w 2014 roku.
       
                                                        www.fotofidus.pl

1 komentarz:

  1. Myślę ,że Piotr Małachowski rozpocznie polski marsz naszych lekkoatletów po medale oby złote i poprawimy się w klasyfikacji medalowej.

    OdpowiedzUsuń