Ostatnio w Galerii Związku Polskich Artystów Fotografików, swój dorobek twórczy zaprezentował mój serdeczny przyjaciel, Andrzej Baturo. Jest to ten artysta, któremu wlałem do kożucha całą zawartość wody kolońskiej, przez co przez trzydzieści pięć lat nie chciał pokazać moich zdjęć, w chyba najlepszej galerii fotografii w Polsce, znajdującej się w Bielsku-Białej. Najlepszej dlatego, że ściśle współpracuje z Galerią Sztuki Współczesnej, pozytywnie oddziałując na siebie. To właśnie Andrzej, wspólnie z Krzyśkiem Barańskim, ściągnął mnie do
redakcji "Razem". Wiele z prezentowanych tematów fotografowaliśmy i
publikowaliśmy razem. Byliśmy nierozłączni, tworzyliśmy niezły duet.
Oglądając wystawę, wkroczyłem w inny świat. Znakomite fotografie z minionej epoki, obiektywnie, bez czarnowidztwa oddają klimat lat siedemdziesiątych. Jest wśród nich reportaż z pierwszego dnia w wojsku, izby wytrzeźwień, sali porodowej, przeprowadzki, no i z winobrania w Zielonej Górze, który stał się powodem wielkiego niezadowolenia u towarzyszy z Wydziału Pracy KC. I nie chodziło tu o wino, które lało się strumieniami. W sześciokolumnowym materiale, oburzenie wywołało niewielkie zdjęcie, na którym jeden z maszerujących przed trybuną honorową, zbyt usłużnie kłania się w pas przed władzami, niemalże bijąc czołem o bruk.
Galeria ZPAF była również organizatorem naszej wspólnej wystawy z meczu Polska-Anglia. Chodzi tu o mecz, który otwierał nam drogę do finałów w piłkarskich Mistrzostwach Świata w Niemczech. Podczas, gdy ja skoncentrowałem się na tym, co działo się na boisku, Baturo i Barański pokazali klimat jaki panował wokół meczu. Należy pamiętać, że były to czasy, gdy na stadion można było przemycić napoje rozweselające, więc na trybunach było radośnie, co koledzy świetni pokazali na swoich pracach. Szczególnie utkwiło mi w pamięci zdjęcie, przedstawiające rozradowanego kibica, trzymającego butelkę w dłoni. Uśmiechał się szczerze, a zębów doliczyłem się dwóch. Pewnie zostawił je sobie do dziurkowania biletów. Moje fotografie z wydarzeń na murawie, były chyba niezłym uzupełnieniem.
Kto nie odwiedzi wystawy "Z perspektywy lat..." , straci szansę by zobaczyć w jakich czasach przyszło żyć jego rodzicom. A szkoda być uboższym o takie doświadczenie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz